Polska obok Węgier i Rumunii jest krajem, gdzie najmniej osób w UE deklaruje rzucenie palenia papierosów. To ogromne wyzwanie dla zdrowia publicznego – podkreślali uczestnicy debaty Medexpressu. – Największy problem z tym uzależnieniem mają kraje ubogie o niższym poziomie wykształcenia. Nie możemy się wpisywać w ten nurt – apelował prof. Krzysztof Filipiak, rektor Uczelni Medycznej im Marii Skłodowskiej – Curie w Warszawie.
Epidemia w cieniu pandemii
Polska słabo radzi sobie z uzależnieniem od palenia papierosów, które Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) od lat określa mianem „epidemii”. Wskutek palenia papierosów co roku na świecie umiera około 7 mln palaczy i ponad milion osób niepalących, które były biernie eksponowane na dym papierosowy.
W Polsce z powodu palenia notuje się około 80 tys. zgonów rocznie. Według Eurobarometru Komisji Europejskiej zaledwie 12% naszych palaczy zadeklarowało rzucenie nałogu. To jeden z trzech najniższych wskaźników w całej UE. W naszym kraju funkcjonują 3 specjalistyczne poradnie rzucania palenia. Z ich usług korzysta rocznie około 800 pacjentów.
Blisko 8 mln Polaków pali czynnie, a 14 mln narażonych jest na palenie bierne, czyli tzw. dym papierosowy z drugiej ręki. Tymczasem nadumieralność u nas w 2020 r. była jedną z najwyższych w UE. Średnio 1/5 wszystkich zgonów rocznie w naszym kraju przypisuje się paleniu czynnemu, ale również biernemu.
– Palenie papierosów jest najważniejszym czynnikiem utraty lat życia w zdrowiu, a ryzyko przedwczesnego zgonu i utraty jakości życia u nas jest wyższe o 15% w przypadku kobiet i o 25% u mężczyzn niż w innych krajach UE – podkreślał dr Grzegorz Juszczyk, dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – PZH.
Dalsza część artykułu w linku: